piątek, 4 kwietnia 2014

Rozdział 1
*Oczami Laury*
-Van! Idziesz już?-krzyczałam do siostry.
-Tak, tak. Jeszcze chwileczkę!-odkrzyknęła z dołu siostra.
-Ile można się szykować?
-Tyle ile będzie trzeba!
-To się pospiesz. Szykujesz już się trzy godziny!
-Tak wiem. Chcesz powiedzieć, że nie warto.
-Tak. Chcę powiedzieć, że nie szykujemy się na koncert tylko na zakupy.
-Tak, ale na zakupach chcę wyglądać ładnie.
-Ty i ta twoja logika...-powiedziałam pod nosem.
-Słyszałam!-powiedziała siostra. Ona wszystko musi słyszeć? Tak czy inaczej 5 minut później była już gotowa. Ubrała delikatną, przewiewną sukienkę w kolorze żółtym. Ja natomiast sukienkę bez ramiączek w kolorze czerwonym. Zresztą w moim ulubionym. 
Szłyśmy na zakupy, bo jutro jest dla nas ważny dzień. Do L.A. przyjeżdża R5. Będą tu mieszkać od jutra i z tej okazji szykują koncert. Nikt tylko nie wie, gdzie będą mieszkać. Ja i Van mieszkamy na spokojnej uliczce w dużej willi. Moja siostra tak samo jak ja jest aktorką. Z tą różnicą, że ja jeszcze śpiewam. Nasi rodzice nie żyją od dwóch lat. Zginęli w wypadku. Strasznie to przeżyłyśmy, ale z dnia na dzień jest coraz lepiej. Jechali ze swoimi znajomymi, ale nie wiem gdzie. Tak po prost wyprzedzali auto. Tamci ludzie byli złośliwi i nie chcieli ich przepuścić. Po chwili jechał tir tak iż zderzył się z rodzicami. Miałam wtedy dopiero 16 lat. To była dla mnie trauma. 
*Oczami Rossa*
-Gdzie jest Ell?-krzyknąłem do rodzeństwa. Oni na maksa są pokręceni. 
-On już czeka w samochodzie!-odkrzyknął Riker.
-A gdzie Delly?-spytałem ponownie.
-To właśnie na nią czeka-odpowiedział Ryland.
Poszedłem do siostry. Skakała po jakiejś walizce i krzyczała. 
-Może ci pomóc?-zaproponowałem.
-Jakbyś mógł braciszku. Ta torba nie chce się zamknąć.
-Jasne-wziąłem zamek do ręki i szybkim ruchem zamknąłem torbę.
-Jak ty to? A-Ale...-nie mogła nic więcej wykrztusić. Delly jest mi bardzo bliską osobą. Mogę jej powiedzieć o wszystkim. Tylko ona wie, co mi jest, jak mi pomóc. To ona mi zastępuje matkę, której mi strasznie brakuje. Dwa lata temu zginęła w wypadku. Jechała z tatą i znajomymi. Wjechali pod tira. Strasznie za nimi tęskniłem. Płakałem po nocach i to właśnie Delly się spowiadałem, ale nie teraz o tym.
Szykowaliśmy się już. Meble i inne rzeczy przywiozą nam potem. Okazało się, że jakaś kobieta nam zmieniła plany. Otóż mieliśmy mieszkać z Ellem w willi, a tu się okazuję, że będziemy nie tylko z Ellem, ale jeszcze z dwoma innymi dziewczynami. Szlag! Myślałem, że będziemy wieść spokojne życie, a nie z kimś. Przykro jest to mówić, ale nie chcę innych współlokatorek. Wystarczy nam Ell.
*Oczami Laury*
Po zakupach poszłyśmy do domu coś zjeść. Oczywiście nie obyło się bez bitwy na jedzenie. I jak to moja siostra-czyścioszek tuż po bitwie zaczęła sprzątać. Jest perfekcjonistką! I to strasznie. 
Po chwili spokoju zadzwoniła do mnie właścicielka willi:
-Halo?-powiedziałam.
-Witam pannę Marano. Chodzi o sprawę domu. Pytała pani wcześniej o możliwość kupna domu. Otóż będzie możliwy pod jednym warunkiem.
-Jakim?
-Nie będziecie mieszkać same.
-J-Jak to?
-Chce pani dom?
-No jasne, a czy ja znam tych współlokatorów? Co jak zdemolują mieszkanie, albo jeszcze gorzej: Co jak to bandyci!
-Niech pani nie przesadza. Chce pani kupić ten dom?
-Z innymi ludźmi?
-Tak.
-A co jak mi się nie spodobają?
-Może pani złożyć im wymówienie po tygodniu. Choć przyznam, że nie będzie pani chciała.
-No dobra. Kiedy mam zapłacić? 
-Niech pani przeleje mi na konto pieniądze. Do widzenia.
-Do widzenia.
Po tym wszystkim postanowiłam powiedzieć Van, o tym , że będziemy mieć współlokatorów.
-Van siostrzyczko!
-Laura, co znowu kombinujesz?
-Ja? Nic. Chodzi o to, że kupiłyśmy ten dom!
-Ja nie mogę! Ale czad! Kiedy? I jak ci się to udało zrobić?
-Urok osobisty-zaśmiałam się-Słuchaj jest też jedna, dziwna, mała sprawa.
-Jaka?
-Nie będziemy tu same.
-Że co?!
-No...Powiedziała, że będziemy mieć współlokatorów, ale też, że ich polubimy.
-Przez ile?!
-Po tygodniu można złożyć wypowiedzenie.
-Uff. Młoda, jak ty nas w coś wpakujesz...
-Spokojnie, nic się nie bój. A teraz chodź do spania, bo już późno.

-No dobra.
Takim to sposobem udałyśmy się do naszych pokoi. Zasnęłam bardzo szybko...
*Oczami Rossa*
-Ell...-powiedziała Rydel-Byłbyś tak miły i przyspieszył troszkę? Jest 22:23, a nam zostały 22 kilometry do L.A. 
-No dobrze. Ale gdzie my będziemy spali?
-Chyba tam, gdzie się wprowadzamy.
-Czyli?-spytał Rocky, który dotąd spał.
-Znam okolicę to nas tam zaprowadzę-powiedziałem z dumą.
-Niby skąd?-spytał Ryland.
-Kiedyś z rodzicami widzieliśmy jak budują te willę. Teraz będziemy w niej mieszkać.
-No to prowadź braciszku.
Po godzinie jazdy dotarliśmy przed budynek. Był przeogromny! Zapukaliśmy i...
*Oczami Laury*
Patrzę na zegarek 23:34, a ktoś dobija się do drzwi. Van ma twardy sen, więc nic nie słyszała. Po chwili zeszłam na dół i otworzyłam drzwi. Przed drzwiami stała blondynka z R5! Nie wierzę!
-Czy ty jesteś Rydel Lynch z zespołu R5?-zapytałam.
-Tak. Ty pewnie to Laura Marano?
-Tak!-o matko ona mnie zna!
-To moje rodzeństwo i Ell. Podobno mamy tu mieszkać.
-To wy jesteście tymi tajemniczymi współlokatorami.
-Możemy wejść?
-Jasne. Rozgośćcie się-powiedziałam na szybko. Moją uwagę przykuł blondyn, który bardzo często był blisko Delly.
C.D.N.
Przepraszam bardzo, że taki nudny:( Następny pisze Ola. Mam nadzieję, że choć troszkę się podoba. /Abi

7 komentarzy:

  1. Nie był nudny ;) był ekscytujący <3

    OdpowiedzUsuń
  2. nie moge się doczekać nexta :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie to jest świetne *.* <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy next ? :333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najprawdopodobniej w środę, bo Ola jeszcze pisze:) /Abi

      Usuń
    2. No nic nie poradzę,że się zacięłam i nie wiem o czym pisać :( Postaram się żeby rozdział był jak najwcześniej :* //Ola

      Usuń